GAŁGANKOWY SKARB - urocza historia rodzinna, którą autor napisał dla córki - klasyk literatury - Zbigniew Lengren

dostępność: duża ilość
wysyłka w: 3 dni
dostawa: Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności sprawdź formy dostawy
Cena: 22,00 zł 22.00
ilość egz.

towar niedostępny

więcej o książce:

Ukochana książka wielu pokoleń! Wznowienie po ponad 35 latach! Piękny język i wspaniałe ilustracje. Rodzinna historia, którą autor napisał dla swojej córki Kasi.  

Mała Kasia (córka autora) zgubiła swoją ukochana laleczkę i szuka jej cała rodzina. Dzięki pieskowi, wszystko dobrze się kończy. Znakomity pretekst, aby porozmawiać o rodzinnych historiach. Ponadto ta niezwykle urocza historyjka jest tak rytmiczna, że dziecko słuchając, uczy się wierszyka na pamięć.

Wspomnienie córki autora, Katarzyny Lengren:

Mój ojciec napisał Gałgankowy skarb dla mnie. Nie umiałam jeszcze czytać więc uznał, że wiersz będzie w sam raz – nauczę się go na pamięć i nie będzie musiał w kółko zajmować się czytaniem, bo sama sobie wyrecytuję, oglądając ilustracje na których narysował mamę, mojego brata, babcię, kota, psa i w dodatku mnie samą w takiej zabawnej fryzurze, fartuszku i skarpetkach, jakie wówczas nosiłam. Jak zwykle ta praca w założeniu podjęta z lenistwa (przypominam – nie chciał mi czytać!) przyniosła jak najlepsze rezultaty.

Książeczka doczekała się kilku wysokonakładowych wydań, na podstawie tej bajki powstał film krótkometrażowy pt. Murzynek (reż. Jadwiga Kędzierzawska, scenariusz i scenografia Zbigniew Lengren), który w 1960 roku dostał nagrodę na festiwalu filmów w Wenecji (Brązowy Lew św. Marka).

Gałgankowy skarb to książka bardzo rodzinna. Historię zgubionej w ogrodzie lalki, którą znalazł pies, opowiadała moja mama. Jej opowiadania pełne były epizodów związanych ze zwierzętami, dziećmi i dużą rodziną, która potrafiła biec na ratunek wszystkim, którzy tej pomocy potrzebowali.

Jaka była laleczka?

Lalka, ukochany „murzynek”, nie była wcale od początku czarna – stała się taka na skutek intensywnej miłości pięciorga dzieci. Najpierw starto jej nos, potem scałowano policzki, jaśniejsze miejsca pociemniały od kąpieli i mniej lub bardziej przypadkowych, jagodowych maseczek. Mimo braku urody „murzynek” był jednak serdecznie kochany, a jego strata była prawdziwą tragedią. Za to pies w rzeczywistości był rasową suczką foxterierką o przedwojennym imieniu Fifka, która miała szczególny dar odnajdywania zagubionych przedmiotów. Mniej ufni w jej dobry charakter twierdzili, że najpierw sama wynosiła różne przedmioty, żeby potem w glorii i chwale przynieść je z powrotem, oczywiście dopiero wtedy kiedy już stracono nadzieję na odzyskanie zguby. Jak z tym odnajdywaniem było naprawdę, tego do końca nikt nie wie, bo przecież pies jak chce, umie być dyskretny.

Ta ciepła historia, która wydarzyła się w ogrodzie, którego już dawno nie ma, napisana dla małych dzieci, które szybko rosną, ciągle może być czytana choćby dlatego, że się naprawdę bardzo dobrze kończy.

Warszawa, jesień 2010 roku

Opinia o książce z instagrama Coffee.books.chocolate

Gdy ta malutka książeczka trafiła w nasze ręce Maja miała ponad półtora roku i po przeglądnięciu jej stwierdziłam, że raczej jej się nie spodoba bo jest za prosta. O jak bardzo się pomyliłam!
Moja Córka pokochała tę książkę całym sercem, a ja tekst znam już na pamięć bo czytamy ją caaaały czas.

Przez pierwszy tydzień „Gałgankowy skarb” chodził i jeździł z nami wszędzie. Maja zabierała ją ze sobą nawet gdy szła bawić się z innymi dziećmi na podwórku. Każdemu ją pokazywała i kazała czytać. „Gałgankowy skarb” został napisany już kilkadziesiąt lat temu o czym ja, nie miałam pojęcia.

Autor wymyślił tę historię z myślą o swojej córce, a podbiła serca wielu dzieci, również mojej Mai. Rymowanka opowiada o Kasi, której zginęła szmaciana laleczka. Bardzo za nią płacze więc cała rodzina wszędzie jej szuka. Moja Córka z ogromnym przejęciem zawsze słucha tego wiersza bo doskonale wie, jak to jest zgubić ukochaną zabawkę. Oczywiście wszystko dobrze się kończy.

„Gałgankowy skarb” ma 16 stron, malutki format i twarde solidne strony. A oprócz uroczego, wpadającego w ucho tekstu ma proste i urzekające ilustracje stworzone przez samego Autora specjalnie do tej książki. Całość wypada genialnie i u nas to absolutny hit. Myślę, że u Was też tak będzie.

 Gałgankowy skarb

O Autorze:

Zbigniew Lengren (1919–2003) to jeden z najwybitniejszych polskich ilustratorów i rysowników; także scenograf, grafik, plakacista, felietonista, autor wierszy dla dzieci i dorosłych.

Ukończył studia na Wydziale Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Od 1946 roku związany z tygodnikiem „Przekrój” Mariana Eilego, gdzie regularnie przez ponad 50. lat drukował rysunkowe przygody kultowego dziś Profesora Filutka oraz jego psa Filusia.

Współpracował z Teatrem Buffo oraz z Teatrem Komedia. Publikował także w „Szpilkach” oraz w „Playboyu”. Zilustrował niezliczoną ilość książek – m.in. serię przygód Doktora Dolittle (Hugh Loftinga). Wśród licznych nagród, jakie otrzymał za swą pracę, najcenniejszym odznaczeniem był dla niego Orderu Uśmiechu.

Fragmenty rozmowy Ludwika Jerzego Kerna ze Zbigniewem Lengrenem pt. „Nie wstydźmy się naszych tatusiów” z książki „Pogaduszki”, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2002:

Zbigniew Lengren o swojej twórczości:

Ja bym tylko nie chciał, żeby widziano we mnie wyłącznie rysownika, a co gorsze – wyłącznie autora Filutka. Komizm niejedno ma imię. Jeżeli ja mam pomysł do teatrzyku, to piszę skecz, jeśli mam pomysł na żartobliwy wierszyk dla dzieci, to piszę wierszyk, jeśli mam pomysł do telewizji, to robię telewizyjny gag. Nie chciałbym raczej, żeby mnie nazywano rysownikiem, natomiast zgadzam się na humorystę, bo to jest pojęcie szersze.

Zbigniew Lengren o swych korzeniach:

Mój ojciec był Szwedem, ale chodził w Warszawie do szkoły Wawelberga i Rotwanda, jedynej zresztą uczelni w Królestwie z językiem wykładowym polskim i w dodatku ożenił się z warszawianką. Musiał przejąć się tą nową ojczyzną (pewnie z miłości do mojej mamy) tak dalece, że nawet zadał się z jakimiś socjalistami i został aresztowany. Jako obcokrajowca po jakimś czasie go jednak zwolniono. Pracował w firmie Nobel, tej od nagród, tylko że ona handlowała również naftą, a mój ojciec pracował w nafcie. Firma podczas pierwszej wojny światowej została ewakuowana w głąb Rosji, właśnie do Tuły. I ja się tam urodziłem. Poczęty zostałem w Warszawie, urodziłem się w Tule, ale na chrzciny wróciłem z powrotem do Warszawy.

Gałgankowy skarb – ja moją szmacianką laleczkę chcę

Recenzja książki z instagrama @ksiazkowy_las

Mamusie znacie ten moment, kiedy Wasze dzieci, zaczynając zabawę, wołają akurat za zabawką, która gdzieś zaginęła? Z moją córeczką ta sytuacja powtarza się bardzo często. Cała rodzina zostaje wtedy zaangażowana w poszukiwania zguby. Podobną historię opowiada "Gałgankowy Skarb". Jest to wierszyk, który ze swojego dzieciństwa pamięta wielu z Nas. Książeczka posiada piękne ilustracje, a jej strony są bardzo solidne, użyto tutaj twardego kartonu.

Urocza Kasia, Nasza mała bohaterka (córka autora) zgubiła swoją ukochana laleczkę i szuka jej cała rodzina. Dzięki pieskowi, wszystko dobrze się kończy. "Gałgankowy Skarb" to książeczka, z którą utożsami się każdy mały czytelnik, rytmiczny tekst zapada w ucho, możemy poćwiczyć z dzieckiem pamięć i spróbować nauczyć się tekstu na pamięć.

Gałgankowy skarb – babcia w wózeczku, dziadek w pieluszkach

Gałgankowy skarb – murzynka chcę

Gałgankowy skarb – babcia placuszek 

Gałgankowy skarb
Zbigniew Lengren

cena detaliczna: 22 zł
ISBN 978-83-931805-1-6
książka kartonikowa
(wszystkie strony z twardego kartonu)
liczba stron: 16
format: 20,5 x 14 cm
rok wydania: 2010



Koszty dostawy Cena nie zawiera ewentualnych kosztów płatności

dostawa:

Także mogą Ci się spodobać

Opinie o książce (3)

19 marca 2021

Klimatyczna wierszowana książeczka :)

21 sierpnia 2022

Wspaniałe ilustracje, których przedsmak możecie zobaczyć na okładce od razu przykuwają uwagę. Gdy zobaczyłam ją po raz pierwszy od razu skojarzyła mi się ze starymi obrazkami z książek, które czytałam w dzieciństwie. Fabuła opiera się na rodzinnej historii autora, którą napisał dla swojej córki Kasi. Mała Kasia zgubiła swoją ukochana laleczkę i bardzo przeżywa jej zgubę. To książka bardzo rodzinna. Historyjka zgubionej w ogrodzie lalki, którą znalazł pies jest niezwykle urocza i bardzo rytmiczna. Na tyle, że każde dziecko słuchając, uczy się jej na pamięć. Mimo, że całość bardzo mi się podoba, mam jeden problem, a jest nim samo nazwanie lalki "murzynkiem". Nazwanie tak lalki w dzisiejszych czasach, jest moim zdaniem po prostu nieodpowiednie. Z drugiej strony, gdy dziecko jest starsze książka ta może być pretekstem do dyskusji właśnie na temat tolerancji. Mimo to uważam, że jest to książeczka warta uwagi, której zakup warto rozważyć.

18 listopada 2022

Dla wielu ludzi ta książka to powrót do przeszłości. Z sentymentem można powspominać własne dzieciństwo. Polecam tę rytmiczną rymowankę.

Submit
do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl